Mam narastający problem z zbyt małym pożyciem seksualnym w związku małżeńskim. Jestem już z partnerka kilkanaście lat. Od dłuższego czasu nasze pożycie seksualne jest na niskim poziomie (występuje rzadko, wyłącznie wieczorem przy zgaszonych światłach, bez polotu itd.) Kiedyś było inaczej, ale po urodzeniu dziecka wszystko zaczęło się zmieniać (dziecko ma już 8 lat). Rozmawiałem o tym problemie z żoną, ale to nic nie zmieniło, w/g niej można tylko w nocy, a to przecież rano do pracy, a to jest zmęczona po pracy, a to po całym dniu itd. Początkowo myślałem, że kogoś ma na boku, ale to raczej nie to. Jak już do czegoś dojdzie to jest naprawdę fajnie, choć wyłącznie w ciemnościach. O stosunku w ciągu dnia nie ma mowy, nie mam pojęcia z czego to wynika, znamy się przecież szmat czasu, a Ona się wstydzi? Zaraz po urodzeniu dziecka pomieszkiwali z nami jej rodzice ( to jedynaczka ), od tamtego czasu nasza intymność spada z dnia na dzień. Kocham ją, ale brak czułości mnie dobija. Nie wiem czy tak chce żyć. Jakiś czas temu robiła do mnie inna kobieta kokietowała była zupełnie inna niż moja żona, oczywiście ją odrzuciłem bo przecież jestem wierny, choć myśle ze pewnie kiedyś będę sobie miał to za złe. Mam wysokie libido, partnerka niestety zerowe. Ktoś coś może doradzić ? Albo jakoś podtrzymać na duchu. Zbliżam się do 40
I nie boje się że jak teraz się nic nie zmieni to za kilka lat będzie po ptokach.