Zaspałem w autobusie do Katowic i fundamentalny problem pojawił się gdy wyszedłem z niego na niewiadomym dla mnie przystanku. Spotkałem przechodnia i pytając się o drogę powrotną doszedłem do wniosku że nie zna definicji słowa Śląsk. Od razu wyczułem w nim typowego gorola. Zaczął nerwowo trząść rękami i przykładać je do moich kieszenii. Po tym jak go przyłapałem na wysuwaniu mojego portfela ze spodni znikł i od tego czasu jestem uwięziony w Sosnowieckim backrooms I błąkam się po brudnych uliach. Ma ktoś pomyśl jak mogę stąd wyjść?
4 odpowiedzi