To moje pierwsze takie poważne pytanie, dlatego mam nadzieję, że ktoś mi pomoże.
Nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Tak jakoś zaczęłam zabraniać sobie niektórych uczuć (np. wrażliwość, smutek). Nie pozwalam sobie płakać w czyjejś obecności, a w marzeniach mam pragnienie zmienienia siebie. To tego zaczęłam wstydzić się miłości. Nie mam z kim o tym pogadać. Znaczy… Mam siostry, ale boję się im o tym powiedzieć, chyba bardzo boję się niezrozumienia moich uczuć. Z mamą chciałam pogadać, ale ostatecznie zrezygnowałam. Nie chcę tego robić. Ja wiem, że powinnam się przełamać, ale to wcale nie jest proste. Na ogół to strasznie dużo krzyczę, a nie raz przez to chcę płakać. Jednak w niektórych momentach trzymam się tak mocno za szyję, coś w stylu chęci uduszenia siebie. A i jeszcze chyba powinnam wspomnieć, że czasem mam ochotę rozszarpać wszystkich dookoła.
Proszę nie pisać, że jestem jakaś dziwna, czy coś w tym stylu. Po prostu jakieś porady od Was. Będę wdzięczna…
Mam podobna sytułacje. Ja nie umiałam się powstrzymać po prostu się gdzieś zamykałam i płakałam bo nie miałam komu powiedzieć o moich problemach. Lepiej po prostu komuś o tym napisać. Ale uważaj komu bo ja to powiedziałam „koleżance” a ona to powiedziała w szkole i zaczęła mnie upokarzać . Ale na prawdę lepiej to komuś powiedzieć teraz też kiepsko się czuje ale lepiej niż wcześniej. Jak nie dasz rady tego powiedzieć to najlepiej napisz.
Powodzenia:)