To moje pierwsze takie poważne pytanie, dlatego mam nadzieję, że ktoś mi pomoże.
Nawet nie pamiętam kiedy to się zaczęło. Tak jakoś zaczęłam zabraniać sobie niektórych uczuć (np. wrażliwość, smutek). Nie pozwalam sobie płakać w czyjejś obecności, a w marzeniach mam pragnienie zmienienia siebie. To tego zaczęłam wstydzić się miłości. Nie mam z kim o tym pogadać. Znaczy… Mam siostry, ale boję się im o tym powiedzieć, chyba bardzo boję się niezrozumienia moich uczuć. Z mamą chciałam pogadać, ale ostatecznie zrezygnowałam. Nie chcę tego robić. Ja wiem, że powinnam się przełamać, ale to wcale nie jest proste. Na ogół to strasznie dużo krzyczę, a nie raz przez to chcę płakać. Jednak w niektórych momentach trzymam się tak mocno za szyję, coś w stylu chęci uduszenia siebie. A i jeszcze chyba powinnam wspomnieć, że czasem mam ochotę rozszarpać wszystkich dookoła.
Proszę nie pisać, że jestem jakaś dziwna, czy coś w tym stylu. Po prostu jakieś porady od Was. Będę wdzięczna…
1 odpowiedź